Definicje te podzielone zostały na 1 grupę znaczeniową. Jeżeli znasz inne znaczenia pasujące do hasła „proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką” lub potrafisz określić ich inny kontekst znaczeniowy, możesz dodać je za pomocą formularza znajdującego się w zakładce Dodaj nowy. Pamiętaj, aby definicje były krótkie i trafne.

W nierozstrzygalnym konkursie audiotele — gdyby takowy miał zostać ogłoszony — zagłosowałbym za wyższością świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy. Gdyby tak ludzie przejmowali się tymi sprawami, które przekraczają ich pojmowanie, mogliby właśnie we Wcieleniu „zobaczyć rzeczywistość owej ostatecznej syntezy, której umysł ludzki o własnych siłach nie mógłby sobie nawet wyobrazić” (Jan Paweł II). Gdybyż tylko umysł potraktował siebie na tyle serio, żeby nie traktować siebie ze śmiertelną powagą, wtedy dzięki wierze mógłby wspiąć się na palce i sięgnąć ponad pięty Tego, do którego nie dorasta. We Wcieleniu trzeba widzieć punkt zwrotny historii świata i ludzkości, a można by nawet w niezmiennej wieczności i w niepodlegającemu zmianom Bogu dopatrzeć się swego rodzaju przeistoczenia, które wymyka się bezradnemu rozumowi: wszak stanie się człowiekiem „jest wydarzeniem, które dotyczy Go jako przedwiecznego Syna” (Hans Urs von Balthasar). Bo jeśli poczęcie Jezusa nie oznacza oczywiście, że powstaje nowy Bóg-Syn, tylko że Syn ten przyjmuje w siebie również człowieczeństwo, to z drugiej jednak strony wcielenie sprawia, że razem z naturą ludzką Syn Boży już jakoś żyje w Trójcy, nawet jeśli z perspektywy czasu dopiero w przyszłości, po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu, ciało „stanie się w Bogu”. Bóg już we Wcieleniu obejmuje każdego człowieka, który staje się odtąd Jego bratem, a więc razem z Nim Bożym synem, włączonym w Trójcę. Nawet jeśli po Bożym Narodzeniu dopiero Wielka Noc oraz wniebowstąpienie odsłonią pełnię konsekwencji faktu: Bóg stał się człowiekiem „na całego” i na cały czas, a nie na chwilę (w takim razie nawet wieczność nie będzie już bezczasowością, ale jakimś przyjęciem w siebie czasu). Skutkiem tego „odtąd już wiecznie aktualne będzie zdanie: On jest człowiekiem. Pozostanie nim na zawsze. Człowieczeństwo zostało przezeń wprowadzone we własną istotę Boga: to właśnie jest owocem Jego śmierci. Jesteśmy w Bogu” (J. Ratzinger). Jesteśmy w Bogu. Dzięki Bogu! Ale jednak i dzięki człowiekowi. Bo w pewnym sensie jesteśmy nie tylko braćmi Chrystusa, ale i Jego matką, wedle słów: „bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten jest Mi bratem, siostrą i matką” (por. Mt 12,50). Bóg staje się Emmanuelem, „Bogiem z nami” czy „Bogiem dla nas” (a nie pozostaje „Bogiem w sobie” czy „Bogiem poza nami”) jedynie przez człowieka i przez to, co ludzkie. W dosłownym i doskonałym sensie to Maryja stała się Jego Matką. Dlatego nazywamy Ją Bogarodzicą, bo zrodziła nam Boga. Z kolei Bóg zwraca się do Niej być może „Bogurodzico”, bowiem zrodziła Synowi człowieczeństwo, „wradzając” tym samym Jezusa w Trójcę Świętą, a dokładniej w Osobę Syna Bożego. Dzięki Wcieleniu wszystkie ludzkie doświadczenia Jezusa „stały się własnymi doświadczeniami Boga”, przeżytymi przez Niego „na własnej skórze” (ks. Grzegorz Strzelczyk). Dopiero zjednoczenie natury Boskiej i ludzkiej w jednej Osobie umożliwiło syntezę tego, co odrębne i wydawałoby się nie do pogodzenia: ziemi i nieba, czasu i wieczności, ducha i materii, Stwórcy i stworzenia. Dlatego jedną z centralnych idei Włodzimierza Sołowjowa było właśnie bogoczłowieczeństwo. „Bóg nie ma dla nas — pisał rosyjski myśliciel — rzeczywistości poza Bogoczłowiekiem Chrystusem”. Na wzór tego bogoczłowieczeństwa dokonuje się odtąd współpraca człowieka z Bogiem: wszystko zależy od Niego i wszystko od nas, w pełni od Niego i w pełni od nas (mówiąc językiem Chalcedonu: „bez zmieszania i bez rozdzielania”). Zatem ludzka Matka Bogoczłowieka, jeśli wcielenie nie miało okazać się pozorne, musiała we Wcieleniu odegrać rolę krańcowo różną od przypisywanej Jej czasem roli „surogatki” do wynajęcia przez Boga. Jeśli Bóg ma „na serio” stać się człowiekiem, musi tegoż człowieka potraktować równie serio jak siebie. W takim razie dokonujące się we Wcieleniu zjednoczenie natury Boskiej i ludzkiej w Osobie Syna Bożego wymagało doskonałej zgodności odwiecznej woli Ojca ze zgodą Maryi wyrażoną w czasie, co zresztą potwierdza Pismo oraz Tradycja. Oto Syn Boży spełnia wolę swojego Ojca, gdy przychodzi na świat (por. Hbr 10,5-8), ale może przyjść na ten świat jedynie wtedy, gdy w tym świecie ktoś wykaże podobną gotowość pełnienia woli Bożej. Bóg staje się Sługą człowieka, gdy kobieta staje się Służebnicą Pańską. Odwiecznemu Boskiemu fiat odpowiada ludzkie fiat historyczne. Syn bezgłośnie (bo jeszcze bezcieleśnie) rozmawia z Ojcem tam, a tu Niewiasta odpowiada na głos na głos (proszę nie usuwać powtórzenia) bezustego anioła (por. Łk 1,38). Z momentem Jej zgody współbrzmi „chwila” w wieczności, kiedy Syn wypowiada: „ale mi utworzyłeś ciało” (Hbr 10,5). Nie dziwi więc, że Ojcowie Kościoła podkreślali podobieństwo pomiędzy zrodzeniem w wieczności z Ojca a narodzeniem w czasie z Maryi; słusznie, bo jeśli mamy do czynienia z jedną Osobą, to zrodzenie w czasie musi być jakoś analogiczne do tego odwiecznego zrodzenia z Ojca — jakie jest tam, takie (analogicznie) musi być tu. Jak Ojciec jest Święty, tak i Matka musi być, bo też Syn jest jeden, cały Święty, w jednej przecież Osobie, choć w obu naturach niepokalanych grzechem: ludzkiej i Boskiej. Można powiedzieć „pół heterodoksyjnie, ale nie całkiem nieortodoksyjnie”, że Maryja musiała już być człowiekobogiem, żeby zrodzić Bogoczłowieka. Bóg z nieba, jeśli ma stać się jednym z nas, ziemian, potrzebuje przyjąć ziemskość od nas, aby z kolei wprowadzić nas w swoją niebiańskość. „Tajemnica Maryi polega na tym właśnie — wyjaśniał Ratzinger — że Słowo Boga nie pozostało samo, lecz przyjęło do swego wnętrza coś innego — ziemię. W »ziemi« Matki stało się człowiekiem i mogło wrócić do Boga nowe, zespolone już z ziemią całej ludzkości”. Przy czym to pojednanie nieba z ziemią dokonuje się analogicznie do zjednoczenia natur w Chrystusie: „bez zmieszania i bez rozdzielania”. Ziemia zostaje ziemią, a niebo niebem; stworzenie pozostaje różne od Stwórcy, i vice versa; a jednak odtąd już nie da się rozdzielić Boga i człowieka oraz ziemi i nieba, co zostało odsłonięte przed św. Janem: I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma. I Miasto Święte — Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: «Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI»” (Ap 21,1-3). Ojcowie Soboru Watykańskiego słusznie zwrócili uwagę na zasadę akcji-reakcji, która dała o sobie znać już we Wcieleniu: „Ponieważ w Nim natura ludzka została przyjęta, a nie odrzucona, tym samym także w nas została wyniesiona do wysokiej godności. On sam bowiem, Syn Boży, poprzez wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem” (Gaudium et spes). Nie wypada na maksymalizm Boga odpowiedzieć mniejszym radykalizmem niż zrobił to św. Maksymilian Maria Kolbe: „Na wzór tego pierwszego Syna Bożego, Boga-Człowieka, nieskończonego mają się urabiać odtąd dzieci Boże; kopiując rysy Boga-Człowieka, naśladując Chrystusa Pana, będą dążyć do świętości dusze; im kto dokładniej odtworzy w sobie obraz Chrystusa Pana, tym bardziej zbliży się do Bóstwa, ubóstwi, stanie człowiekiem-Bogiem (...) A jak Go posiąść, jak się z tym szczęściem zjednoczyć? Jak najdoskonalej. I tu bez granic. Stać się z Nim jedno, aż Nim — Bogiem”. Dlatego w konkursie, który nie zostanie ogłoszony, bo światu zawsze umyka to, co najważniejsze w świecie, zagłosowałbym za wyższością Bożego Narodzenia nad Wielkanocą. Chyba że wyniki audiotele niebezpiecznie preferowałyby jedno ze świąt w tym konkursie, który oczywiście nie może zostać rozstrzygnięty. Wszak Wcielenie oraz Triduum Paschalne to jedno misterium, i choć świąt nie wolno mieszać, to nie należy ich również rozdzielać na dwie tajemnice; można je jedynie rozróżniać, jako rzecze formuła Chalcedonu. Tekst ukazał się w „Homo Dei” (2014) nr 4. Publikacja w serwisie Opoki za zgodą Autora opr. mg/mg W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła ” (J 1,1-5). „Było u Boga” znaczy - u Boga Ojca, w pełnej z Nim jedności. W teologii terminem „Bóg” bardzo często określa się Boga Ojca, czyli pierwsze osobę Trójcy Świętej. ŁASKI BOŻEJ według KS. DR. MACIEJA JÓZEFA SCHEEBENA i O. EUZEBIUSZA NIEREMBERGA SI z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył KS. JACEK TYLKA –––––––– KSIĘGA PIERWSZA O istocie łaski ~~~~~~~ ROZDZIAŁ DWUNASTY Łaska a Wcielenie Syna Bożego 1. Uwielbienia łaski, nad jakimi zastanawialiśmy się dotąd, są tak wielkie, wspaniałe i Boskie, iż może się wydawać, że oprócz Boga i po Bogu nie ma nad łaskę nic wspanialszego w niebie i na ziemi. I zaprawdę, skoro one są pod pewnym względem nieskończone, to nie możemy sobie pomyśleć czegoś większego nad nie, pomimo, iż posiadamy światło rozumu, a nawet światło wiary. Atoli objawił nam Bóg rzeczywiście dużo tajemnic, które są bez wątpienia większe i wspanialsze, aniżeli tajemnica łaski, a mianowicie: tajemnica Wcielenia Syna Bożego i tajemnica Macierzyństwa Boskiego Maryi. Lecz im więcej rozważamy te tajemnice niewysłowione w całej głębokości ich znaczenia, tym bardziej przekonujemy się, iż łaska, chociaż nie jest większą od nich, ani im równą, to właśnie przez nie występuje w całej swej okazałości, przez nie otrzymuje ostateczną, należną sobie wspaniałość i szczytność. Przez Wcielenie zjednoczyła się natura ludzka Chrystusa z Boskim Słowem w jednej osobie i Bóg stał się człowiekiem prawdziwym, a człowiek prawdziwym Bogiem. Natura ludzka nie przemienia się w Boską, lecz nie posiada tylko osobowości odrębnej a właściwej naturze ludzkiej, a istniejąc w osobie Boskiej Słowa, jako natura do Niego należąca, jednoczy się przez to z naturą Boską w tak cudowny sposób, iż otrzymuje prawdziwie Boską godność osoby Słowa. Przez łaskę zaś nie stajemy się prawdziwym Bogiem, ponieważ zatrzymujemy nie tylko naturę, ale i osobę ludzką, boskimi zaś stajemy się w ten sposób, iż jesteśmy upodobnionymi naturze Bożej, wskutek przymiotu Boskiego, jaki posiadamy. Owo zatem wyniesienie natury ludzkiej do nieskończonej godności Boga prawdziwego w osobie Chrystusa Jezusa jest bezsprzecznie nierównie szczytniejsze, aniżeli połączenie nasze z Bogiem za pomocą łaski. Jeżeli jednak bliżej się przypatrzymy tej tajemnicy, to spostrzeżemy, że owo wyniesienie natury ludzkiej w osobie Chrystusa, nie jest zaszczytem, jaki by mógł być wyświadczony stworzonej osobie, ponieważ takiej Chrystus nie posiada. Jest ono raczej nieskończonym zniżeniem się Boga, zstępującego z wysokości niepojętej i łączącego się ze stworzoną naturą w sposób przedziwny. Dlatego to nie mówimy, że człowiek stał się Bogiem, ale, że Bóg stał się człowiekiem. Przez łaskę zaś stworzona osoba, tj. człowiek, nie będąc sam Bogiem, staje się uczestnikiem natury Bożej, a to właśnie zmusza nas do podziwiania łaski więcej, aniżeli tajemnicy Wcielenia. "Cóż może być dziwniejszego, powiada św. Piotr Chryzolog (1), czy to, że Bóg oddał się ziemi, czy też, że wam niebo daje; czy to, że sam jednoczy się z naszym ciałem, czy też, że was prowadzi do obcowania z Bóstwem; czy to, że urodził się w postaci niewolnika, czy też, że was rodzi dziećmi wolności Bożej; czy to, że przyjmuje na się wasze ubóstwo, czy też, że was czyni dziedzicami i współdziedzicami Swego Jednorodzonego? Zaiste dziwne to jest, iż ziemia do nieba się przenosi, że człowieka w Bóstwo przemienia, a stan niewoli otrzymuje prawa panowania". A na innym miejscu powiada tenże święty: "Tak wielkim jest zniżenie się do nas Bóstwa, że stworzenie nie wie, co ma więcej podziwiać, czy to, że On zstąpił do naszej niewoli, czy też, że nas wyniósł mocą wielką do godności uczestnictwa w Bóstwie" (2). 2. Wyniesienie człowieka przez łaskę jest pod pewnym względem równoważne zniżeniu się Boga we Wcieleniu; tamto bowiem człowieka wynosi do najwyższych szczytów, tutaj zaś Bóg poniża się do ostatecznej głębi. Między nami a Bogiem ma tu miejsce przecudna wymiana wtenczas, gdy On naturę naszą ludzką przyjmuje, a w zamian za to podnosi nas do uczestnictwa w swej Boskiej naturze. Dlatego to Kościół podczas ofiarowania we Mszy św. nakazuje modlić się tymi słowy: "O Boże daj nam stać się uczestnikami Bóstwa Tego, który naszego człowieczeństwa raczył być uczestnikiem". A ta wymiana, ta równowaga między uniżaniem się Boga i wywyższeniem człowieka za pomocą łaski, tak głęboko jest ugruntowaną, że Ojcowie święci nauczają, iż właśnie dla łaski, dla wyniesienia naszego przez nią stał się Syn Boży człowiekiem. I tak św. Augustyn mówi: "Bóg stał się człowiekiem, aby człowiek stawał się Bogiem" (3); a św. Atanazy pisze: "Syn Boży stał się synem człowieka, aby synowie człowieka stawali się synami Boga" (4). Za Atanazym św. wielu Ojców śś. to samo nauczają i powtarzają za Apostołem te wzniosłe słowa: "Zesłał Bóg Syna swego uczynionego z niewiasty,... żebyśmy przysposobienia synowskiego dostali" (5). Fulgencjusz św. bardzo pięknie tłumaczy to miejsce: "Bóg z człowieka narodził się, aby ludzie z Boga się rodzili. Pierwsze porodzenie Chrystusa, Syna Bożego, jest tedy z Boga, drugie z człowieka; pierwsze nasze jest z człowieka, nasze drugie z Boga. A ponieważ Chrystus rodząc się z ciała Matki, prawdziwe ciało przyjął, dlatego darował nam przy odrodzeniu na chrzcie ducha synostwa. Duch ów jest tym przez drugie porodzenie za pomocą łaski, czym nie był ze swej natury przy pierwszym porodzeniu, abyśmy się wszyscy stali przez łaskę odrodzenia tym, czym nie byliśmy z natury przez porodzenie pierwsze. Lecz Bóg, kiedy narodził się z człowieka, przyniósł nam łaskę, my przeciwnie: otrzymujemy łaskę za darmo, abyśmy byli uczestnikami natury Boskiej przez podarowanie się nam Boga z ciała narodzonego" (6). Jak tedy prawdziwie narodził się Bóg z człowieka, przyjmując naturę naszą, tak my prawdziwie uczestniczymy w Boskiej naturze przez łaskę, i ta tylko zachodzi tutaj różnica, że Syn Boży przyjął nie tylko przymioty, lecz także i istotę ludzkiej natury, podczas kiedy my przeciwnie uczestniczymy w Boskiej naturze jedynie za pomocą przymiotu do niej podobnego. Jeżeli zaś to uniżenie się i wyniszczenie Boga przy Wcieleniu jest tak wielkie, jak wielki jest przedział między stworzeniem a Bogiem: czyż nie będzie się wydawać również tak nieskończonym i niepojęcie wielkim owo wyniesienie człowieka do Boga, które z owym wyniszczeniem się jest na równym stopniu i dla którego to wyniesienia Bóg tamto przyjął? 3. Atoli człowieczeństwo Chrystusowe możemy uważać nie tylko w osobistym zjednoczeniu ze Synem Bożym, lecz także w wyposażeniu i w przymiotach, jakimi ozdobione było z powodu swej Boskiej godności; a i tutaj ukaże się nam widocznie wielkość niepojęta łaski. Bóg przy całej mądrości i wszechmocy swojej mógł nie dać innego wyposażenia i ozdoby duszy ludzkiej Syna swego, oprócz tej, jaką dusza nasza przez łaskę otrzymuje, a pomimo tego byłaby ona godną Jego. Ozdoba ta jest bowiem w ogóle najszczytniejszą, jaka w stworzeniu może się znaleźć; ona bowiem ubóstwia stworzenie i czyni je uczestnikiem natury Bożej w sposób najwyższy. Różnica jednak między duszą Chrystusową a naszą zachodzi taka, że nasamprzód dusza Syna Bożego zasługuje na łaskę w najwłaściwszym rozumieniu i w całej pełni, a otrzymuje ją nie jako dowolny tylko podarunek; po wtóre dusza Chrystusowa otrzymuje łaskę jakby z pierwszej ręki i dlatego w bardzo wielkiej obfitości, z której wszystkie inne stworzenia czerpać mogą, – w końcu dusza Chrystusowa łaski uzyskanej w żaden sposób utracić nie może: tymczasem dusza nasza, otrzymuje łaskę jako datek dowolny, jedynie wskutek zasług Jezusa Chrystusa i w ograniczonej mierze, a nadto łaskę tę przez grzech bardzo łatwo utracić może. Nie można tedy zaprzeczyć, jakoby Wcielenie ze wszystkimi towarzyszącymi mu okolicznościami nie było największą i najszczytniejszą tajemnicą, przewyższającą tajemnicę łaski; ponieważ jednakże pomiędzy Wcieleniem a łaską zachodzi tak wielkie podobieństwo i pokrewieństwo, to pomimo tej szczytności Wcielenia nie wynika stąd, jakoby łaska miała być przez nie zaćmioną; owszem, występuje ona porównana z Wcieleniem w całej pełni swojego blasku. 4. Dodajemy i to, że łaska wskutek zasług Chrystusa uzyskana właśnie przez tajemnicę Wcielenia otrzymuje godność i blask nowy, niepojęty i nigdy niewysłowiony. Boska godność, jaką człowieczeństwo Chrystusowe przez osobiste zjednoczenie z wiecznym Słowem otrzymuje, rzuca swe światło na wszystkie członki rodzaju ludzkiego. I jak człowieczeństwo było prawdziwym ciałem Słowa, tak staje się cały rodzaj ludzki odrodzony mistycznym ciałem wcielonego Syna Bożego. Chrystus jest prawdziwie, rzeczywiście i jeszcze więcej istotnie aniżeli Adam głową rodzaju ludzkiego, a my Jego członkami. O ile więc jedno z Nim jesteśmy, o tyle mamy już jakąś godność nadprzyrodzoną przed otrzymaniem łaski, a jak On posiadał prawo do łaski, tak i my nabywamy prawa do niej przezeń. Przez Chrystusa, głowę naszą, staje się łaska własnością rodzaju ludzkiego, a posiada on ją już jako coś takiego, co mu się należy koniecznie dla jego godności Boskiej. Chrystus jest właśnie ową niebieską winną macicą, którą przepływa Boskie życie w całej obfitości, a my jesteśmy latoroślami, w które On to życie wlewa. "O Chrześcijaninie", woła św. Leon, "poznaj twoją godność!" poznaj to, że ty, jako Chrześcijanin, godnością przewyższasz samych aniołów nie tylko pod względem natury, lecz także i pod względem łaski! Albowiem oni z Bogiem są spokrewnieni tylko pod jednym względem, mianowicie o ile są uczestnikami Jego Boskiej natury, ale ty z dwojakiego względu jesteś spokrewniony, ponieważ i Bóg przyjął twoją naturę. Gdyby tedy te duchy najczystsze i najświętsze zdolne były do zazdrości, to musiałyby nam zazdrościć, iż Bóg "nigdzie aniołów nie przyjmuje, ale nasienie Abrahamowe przyjmuje" (7) i że my na Boga, jako na jednego z nas spoglądać i bratem naszym nazywać Go możemy. Stąd słusznie pisze Wielebny mnich Job: "Bardzo niemądrymi są ci, którzy by woleli raczej być aniołami, aniżeli ludźmi" (8). Albowiem, chociaż aniołowie bólom, cierpieniom i śmierci nie są podlegli, przecież Boga nie mają za brata – a nas przeciwnie, lubo wystawionych na tyle trudów i cierpień, pociesza nad miarę ów bardzo wielki zaszczyt, iż Bóg tę naturę ciężko nawiedzoną nosił i z nami całą nędzę dzielił. A cóż za bezbożna, a zarazem co za szalona byłaby duma takiego, któremu by ten zaszczyt nie wystarczał! Zatem, jeżeli pojmujesz mój Chrześcijaninie wartość tego zaszczytu, staraj się o to, abyś nie splamił w jakikolwiek sposób twej godności Boskiej wyrodnym zachowaniem i postępowaniem, aby nie powiedziano tego o bracie Chrystusa, co już nie o człowieku, lub aniołach, ale tylko o szatanie mówić można; staraj się więc o to, abyś okazywał we wszystkich myślach, słowach i uczynkach, iż należysz zawsze tylko do Tego, który wstępując do rodzaju naszego, przyjął nas do swego. "Uważajmy", woła św. Chryzostom, "na głowę naszą i zastanawiajmy się, jakiej to uwielbienia godnej głowy członkami jesteśmy. Zaiste przystoi, abyśmy aniołów i Archaniołów samych cnotą przewyższali, albowiem Bóg, skoro człowieczeństwo przyjął, wszystko mu pod nogi poddał". Podobnie wyraża się ten święty i w dalszym ciągu i kończy słuszną skargą: "Czyż jest możliwą rzeczą, żeby ciało podległe takiej głowie rzucać szatanom na to, aby od nich znieważone, albo podeptane było; czyż jest możliwą nie wzdrygać się nad obrzydliwością tej zbrodni?!" (9). 5. Za pomocą chrztu św. łączymy się z mistycznym ciałem Chrystusowym i otrzymujemy jako znak i zadatek tego połączenia z Chrystusem charakter sakramentalny. Charakterem tym ozdobieni należymy do Chrystusa, a Chrystus do nas; jesteśmy prawdziwie Chrześcijanami, czyli należącymi do Chrystusa, o ile jako ciało z głową jedną całość tworzymy. Charakter ten jest w duszy naszej niezmazany i niezatarty i użycza nam, jak długo żyjemy, prawa do łaski Boga; albowiem ciało Chrystusowe musi także być napełnione i ożywione wspaniałością życia Chrystusowego. Atoli użycza On nam tego prawa tak długo, jak długo zachowujemy się wedle Jego pragnień i życzeń, jeżeli przeto wielką jest zbrodnią wypędzać z natury naszej łaskę będącą dobrem najwyższym, o ileż większym będzie przestępstwem pozbawiać się jako członków ciała Chrystusowego tego życia niebieskiego! Jeżeli jest to lekkomyślnością karygodną pozbawiać się łaski Bożej, o ileż większym będzie nierozumem siebie samych szatanowi zaprzedawać, a łaskę tak lekko odrzucać wówczas, kiedy już stała się naszą własnością, kiedy z jej charakterem i samego Chrystusa, poręczyciela, posiadamy w duszy naszej, kiedy nam tej łaski wydrzeć nie zdoła żadna potęga w niebie i na ziemi! Słuchajmyż więc nauki św. Grzegorza z Nazjanzu o odsuwaniu podszeptów i pokus szatańskich, która tak opiewa: "Jeżeli szatan chce cię pokonać chciwością i w jednej chwili oku twojemu wszystkie skarby świata jakby swą własność ukazuje, jako zapłatę za pokłon, jakiego się od ciebie domaga, tobie ofiaruje; to wzgardź nim, jakby najuboższym żebrakiem i mów ufny w tę świętą pieczęć duszy: ja także jestem obrazem Boga, a nie jak ty przez pychę zepchnięty z chwały niebieskiej i przywdziałem Chrystusa, otóż oddaj mi ty pierwej pokłon. Wierzaj mi, tymi słowy będzie szatan zwyciężony i ustąpi do swych ciemności" (10). Nareszcie rozważ i to mój bracie, że chociaż tak szczytną i wysoką jest godność, jaką posiadasz jako członek ciała Chrystusowego, to ona bez łaski na nic się nie zda; z łaską połączona staje się podwójnie cenną, bez łaski wychodzi tylko na większe potępienie. O tyle jedynie jest ci użyteczny charakter chrztu św., przez który należysz do ciała Chrystusowego, o ile uczestniczysz w duchu i życiu Jego. Zaiste jest to wielkim i nieskończonym zaszczytem być członkiem Chrystusowym, lecz właśnie dlatego też jest nieporównanie większą hańbą być umarłym członkiem! Jako członek umarły bowiem będziesz zupełnie odcięty od ciała i chociaż nie utracisz znaku na chrzcie wyciśniętego, będzie on dla ciebie jedynie znakiem podwójnie zawinionego przekleństwa i odrzucenia, a nie znakiem chwały. Łaska to czyni cię żywym członkiem Chrystusowym, bo cię przypuszcza do współuczestnictwa w naturze Boskiej. Ona jest i może być tylko znakiem błogosławieństwa, nigdy zaś przekleństwa. Ona sprawia, iż nie tylko uczestniczysz w cierpieniach i śmierci Chrystusa, lecz także zarazem z Nim bywasz uwielbiony, z Nim na całą wieczność złączony, że z Niego i w Nim czerpać możesz życie błogosławionych. Z łaską zyskujesz Chrystusa, z utratą łaski tracisz Go zupełnie. Powiedz, bracie drogi, wiarą żywą przejęty, czego byś nie uczynił, nie wycierpiał i nie dał, byleby tylko Chrystus nie był wzięty ze świata, ten Bóg-człowiek, król, ojciec, brat, głowa, korona, rozkosz i ucieczka rodzaju naszego? Wszystko zaś to utracamy, jeżeli łaskę tracimy. Niechże tedy będzie jedyna bojaźń nasza ta, abyśmy nie byli rozłączeni z Chrystusem; niechże to będzie jedynym naszym pragnieniem, abyśmy byli połączeni z Chrystusem przez łaskę; albowiem wszystko, pisze św. Grzegorz Nysseński, mamy uważać za cień, zabawkę i sen, ponieważ wszystko to w porównaniu z łaską jest niczym. ––––––––––– Uwielbienia łaski Bożej, według Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga T. J. z czwartego wydania niemieckiego wolno przełożył X. J. Tylka. Tarnów 1891, ss. 101-112. Przypisy: (1) Hom. 67. (2) Hom. 72. (3) S. Aug. serm. 13. de tempore. Zob. Petavius, de Incarn. Verbi, l. 2. c. 8. (4) u Petav. l. c., gdzie i innych Ojców zdania znajdziesz. (5) Gal. IV, 4. 5. (6) Ep. 17. sive lib. ad Petrum diac. c. 7. n. 14. 15. (7) Hebr. II, 16. (8) Lib. 3. de Incarn. (9) Hom. 3. do Efez. 1. (10) Or. 40. in s. lumina. © Ultra montes ( Cracovia MMX, Kraków 2010 Powrót do spisu treści dzieła pt. Uwielbienia łaski Bożej według Ks. Dr. M. J. Scheebena i O. E. Nieremberga SI POWRÓT DO STRONY GŁÓWNEJ:

mityczny koń z ludzką głową: ludzkość: natura ludzka, zwłaszcza pojmowana jako dobra: mandragora: jej korzeń przypomina kształtem ludzką postać: araukaria: brazylijska, ma szyszki jak głowa ludzka: INKARNACJA: wcielenie się bóstwa w ludzką postać

Poniżej znaj­duje się li­sta wszys­tkich zna­lezio­nych ha­seł krzy­żów­ko­wych pa­su­ją­cych do szu­ka­nego przez Cie­bie opisu. wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Sprawdź również inne opisy ha­sła: INKARNACJA w religiach - zmiana postaci bóstwa z duchowej na materialną (na 10 lit.) Zobacz też inne ha­sła do krzy­żó­wek po­do­bne kon­teks­to­wo do szu­ka­ne­go przez Cie­bie opisu: "WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY". Zna­leź­liśmy ich w su­mie: 381 CZERW PSZCZELI, SERYJNY MORDERCA, ŁAPOWNICTWO BIERNE, KMOTR, METAMORFIZM PROGRESYWNY, GWAREK, WYŁADOWANIE, FAZA, PAPROTNIK KOLCZYSTY, ALFONS, METEOR, DIPLOFAZA, TEKTONIKA PŁYT, MORULA, ANDROKEFALIZM, KOPYTO DREWNIANE, GROSZ PRZY DUSZY, EFEKT ZAŁOŻYCIELA, INKARNACJA, WARSTWA BAZALTOWA, WCIELENIE, STADIUM, MODRASZEK TELEJUS, TROFOBLAST, BIOSFERA, BLASTULA, WĘZEŁ POTRÓJNY, WKŁAD BUDOWLANY, KRAS WIEŻOWY, PIERWIASTEK KRYPTOMORFICZNY, DYSLOKACJA TEKTONICZNA, RUCHY EPEJROGENICZNE, GEOGRAFIA, PROJEKT TECHNICZNY, MITOSPOROWE, PIEKŁO, SFERA BIOTYCZNA, AWATAR, PTAK MIMETYCZNY, KREACJONIZM, GASTRULA, INTELIGENCJA SKRYSTALIZOWANA, ZAPADLISKO TEKTONICZNE, HETEROSFERA, PUNKT PODSŁONECZNY, METEOR, ŚWIDER, DOPPELGANGER, NAOS, SALAMANDROWATE, MIELOBLAST, PARTIA, RUMUNKA, PÓŁSFERZE, WCIELENIE, NIMFA, POSĄG, INKORPORACJA, OPENER, ŻAKO, PARTNERKA, LEPTOCEFAL, KONIEC, INŻYNIERIA LĄDOWA, ANEKSJA, DNO OCEANICZNE, TROPOSFERA, BACCIARELLI, OCEAN, PROTOGALAKTYKA, CIAŁO PRZYCZYNOWE, ACHIROPITA, ZIEMIA, ARESZT, BŁONICA KRTANI, SKRĘTEK, GODŁO PROMOCYJNE, LEJ POLARNY, ZAPOPATRZENIE MATERIAŁOWE, SOL, OCZY, EGZORCYZM, FLUID, EKUMENA, ZBIORNIK MAGMOWY, SUTENERSTWO, WSPOMNIENIE, DAJMON, PGR, WALIDACJA, RZEŻUCHA, LUD, RODZINA NIEPEŁNA, WARSTWA GRANITOWA, PALEOMAGNETYZM, IMMUNITET FORMALNY, COKÓŁ KONTYNENTALNY, IMAGO, SPOROCYSTA, OBSZAR PRZESTRZENI PUBLICZNEJ, HYMN, IMAGO, ŚLUŻNIA, PIERWOTNA JAMA CIAŁA, SKAŁA MAGMOWA, LIBELLA, PROCES GEOLOGICZNY, SPLĄTEK, CYKL SKALNY, OTWORZENIE DUSZY, ZŁOŻE GNIAZDOWE, GEOGRAFIA ZWIERZĄT, MIRAŻ, OFIARA, KAMPER, PHISHING, GASTRULA, PANCZENLAMA, ORLICZKA, OWAD DOSKONAŁY, OZONOSFERA, USHUAIA, SEJSMOGRAF, PRZENIESIENIE, FAZA, CHOROLOG, CIŚNIENIE KIERUNKOWE, SZATA GODOWA, ODWZOROWANIE KARTOGRAFICZNE, AKSOLOTL, BASEN, WSTĘP, ORGANIZM KOPALNY, POWIJAKI, PENATY, MASZYNA, OSOBOGODZINA, ŻERTWA, NIEBIOSA, MAJSTERSTWO, KUCANY, DIABEŁ, GRABEN, PROTEKTORAT, EGZORCYZM, TROPIK, CHRZESTNA, HAMULEC BEZPIECZEŃSTWA, GAZ ZIEMNY, SIATKA GEOGRAFICZNA, POGODA KOSMICZNA, HYMN, RZEMIOSŁO, ODKRYCIE DUSZY, LARY, PRZESTRZEŃ KOSMICZNA, SUSPENSA, WEBMASTER, RUCHY LĄDOTWÓRCZE, RÓW TEKTONICZNY, MECENAT, GEOLOGIA HISTORYCZNA, OBSZAR ALIMENTACYJNY, ŻACHWY, FITOGEOGRAFIA, PATRONAT, DŁAWIEC, REFRAKCJA ATMOSFERYCZNA, SYMPOZJON, LOKSODROMA, ALF, OTWÓR WIERTNICZY, PROCES HYDROTERMALNY, PŁYWIK, ZŁOTA KLATKA, AUTOKRATYCZNOŚĆ, STOSUNEK ZOBOWIĄZANIOWY, PODŁOŻE, GLEBA, TASIEMCE, ANIMIZM, GURU, SPOTKANIE MODLITEWNE, STRATYGRAFIA SEJSMICZNA, CIAŁO NIEBIESKIE, ONKOSFERA, ADWEKCJA, KRATER, HENOTEIZM, SUBSTANCJALIZM, OGNISKO MAGMOWE, TEKTONIKA, INKARNACJA, AWATARA, GEOIDA, TEKTONIKA, SOCJALIZM NAUKOWY, PRZYSPOSABIAJĄCY, GOLEM, POZAROLNICZA DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZA, POZIOMICA, BEREK KUCANY, SUTENER, GEOGRAFIA ROŚLIN, ZASOBY, EGZOSFERA, SIERPIK, DROGA KROPELKOWA, ELEKTORAT, ODWOŁANIE, ŁACINA NOWOŻYTNA, GRZYBY ANAMORFICZNE, PEŁNOMOCNICTWO, DAJMONION, SFERA GWIAZD STAŁYCH, TOCZKOWCE, STADIUM ANALNE, DALAJLAMA, ACHEIROPOIETA, RETENCJA, MINERALIZACJA, PEDAGOGIKA DYREKTYWNA, NAGANIACZ, SWING, SATYR, SPRAWSTWO KIEROWNICZE, LOT CZARTEROWY, WYCIER, KAKADU, BĄCZEK, IDOL, ZIEMIA, RUMUN, PRADO, ACHEIROPITA, LIBACJA, DACH ŚWIATA, METEOR, PÓŁSFERA, SYGNIFIKATOR, WDOWI GROSZ, ANTROPOCENTRYZM, MINIMUM SOCJALNE, POZIOMNICA, WAMPIR, KONSEKRACJA, STREFA RYFTU, GEODEZJA WYŻSZA, POŻYCZKA, SERYCYTYZACJA, WIECZNA ZMARZLINA, PRZEDROŚLE, SĄD SZCZEGÓŁOWY, FITOCENOLOGIA, TRZĘSIENIE ZIEMI, KOPALINA LECZNICZA, GÓRY ZAŁOMOWE, PRZEMOC, RUCH, RUCHY TEKTONICZNE, JEDNOOSOBOWOŚĆ, ELEKTRYCZNOŚĆ W ATMOSFERZE ZIEMSKIEJ, ŻYCIE POZAGROBOWE, POLIP, RUNDA, TĘCZA, INŻYNIER DUSZY, CELLA, BLOKADA ALKOHOLOWA, OKAZ, BLOK KONTYNENTALNY, AURA WITALNA, WSPÓLNY RYNEK, PROTEKCJA, SELENOGRAFIA, JEŻOWCE, RÓJ METEORÓW, OWAD DOROSŁY, PROTEGA, MECENASOSTWO, PLATFORMA, WAMPIREK, NACISK, OTWIERANIE DUSZY, FITOGEOGRAFIA, ZŁOŻE MINERALNE, TROPOSFERA, CHOLERA, FAZA, MATKA CHRZESTNA, STRUKTURA GEOLOGICZNA, MEZOSFERA, GRZYBY NIEDOSKONAŁE, RÓWNOLEŻNIK, RUMPOLOG, EROZJA, TRUPIA GŁÓWKA, BASEN SEDYMENTACYJNY, FAZA, ŻACHWA. Ze względu na bar­dzo du­żą ilość róż­nych pa­su­ją­cych ha­seł z na­sze­go sło­wni­ka: 381 - ogra­ni­czy­liśmy ich wy­świe­tla­nie do pier­wszych 300! nie pasuje? Szukaj po haśle Poniżej wpisz odga­dnię­te już li­te­ry - w miej­sce bra­ku­ją­cych li­ter, wpisz myśl­nik lub pod­kreśl­nik (czyli - lub _ ). Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nych przez Cie­bie li­ter. Im wię­cej li­ter po­dasz, tym do­kła­dniej­sze bę­dzie wy­szu­ki­wa­nie. Je­że­li w dłu­gim wy­ra­zie po­dasz ma­łą ilość od­ga­dnię­tych li­ter, mo­żesz otrzy­mać ogro­mnie du­żą ilość pa­su­ją­cych wy­ni­ków! się nie zgadza? Szukaj dalej Poniżej wpisz opis po­da­ny w krzy­żów­ce dla ha­sła, któ­re­go nie mo­żesz od­gad­nąć. Po wci­śnię­ciu przy­ci­sku "SZUKAJ HASŁA" wy­świe­tli­my wszys­tkie sło­wa, wy­ra­zy, wy­ra­że­nia i ha­sła pa­su­ją­ce do po­da­nego przez Cie­bie opi­su. Postaraj się przepisać opis dokładnie tak jak w krzyżówce! Hasło do krzyżówek - podsumowanie Najlepiej pasującym hasłem do krzyżówki dla opisu: wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy, jest: Hasło krzyżówkowe do opisu: WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY to: HasłoOpis hasła w krzyżówce INKARNACJA, wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.) Definicje krzyżówkowe INKARNACJA wcielenie bóstwa w osobę ludzką, stadium ziemskiej egzystencji duszy (na 10 lit.). Oprócz WCIELENIE BÓSTWA W OSOBĘ LUDZKĄ, STADIUM ZIEMSKIEJ EGZYSTENCJI DUSZY inni sprawdzali również: przyrząd archeologiczny w postaci zbudowanej z metalu lub drewna ramy o boku długości jednego metra z umieszczoną wewnątrz siatką pomiarową z kwadratów o wymiarach 20 na 20 centymetrów , stan bez konfliktów, spokój, równowaga w jakimś układzie społecznym , takie przełożenie jakiegoś wydarzenia w czasie, które sprawia, że nastąpi ono szybciej , głos świni , proces umierania poprzedzający śmierć, czyli okres poprzedzający ustanie funkcji życiowych organizmu , związek chemiczny zawierający więcej niż jeden układ cykliczny (pierścień) , generał , kultywar sałaty dębolistnej o soczystych zielonych lub fioletowych listkach, wyjątkowo bogaty w antyoksydanty , opancerzony wóz bojowy , mieszkaniec Tanzanii, człowiek pochodzenia tanzańskiego , Cephalorhynchus heavisidii - gatunek walenia z rodziny delfinowatych; występuje w morzach południowo-zachodniej Afryki , łączenie, zestawianie w wypowiedzi wyrazów, które się rymują

inkarnacja Wisznu w ludzką postać: człowieczeństwo: istotne cechy człowieka, godność ludzka: INKARNACJA: wcielenie się bóstwa w ludzką postać: Ba: przedstawiane jako ptak z ludzką głową: Eurotas: potwór wodny, składano mu ludzką ofiarę

Cytaty ze słowem inkarnacja W bizantyjskim sporze o ikony zwolennicy obrazów odpowiadali, że są one inkarnacją Chrystusa. , źródło: NKJP: Adam Krzemiński: Brama do nieba, brama do piekła, Polityka, 2006-04-15[...] dusza, korzystając z pomocy opiekunów i przewodników duchowych, będzie mogła dokonać analizy swoich błędów, aby zrozumieć je, a przez to się oczyścić, a następnie zadecydować o terminie, miejscu i rodzaju inkarnacji tak, aby wzbogacić duszę o niezbędne doświadczenia, pospłacać długi niespłacone i pouwalniać więzi karmiczne, nieuwolnione., źródło: NKJP: Tadeusz Szewczyk: Miłość i przebaczenie, 2007Ostatnia, dziesiąta inkarnacja nastąpi z końcem naszego okresu, z końcem kalijugi. Wisznu w postaci Kalkina przybędzie wtedy na świat jako jeździec na białym koniu, z płonącym mieczem, gotowy do zagłady zła, zabicia ostatnich demonów oraz złych ludzi, by świat mógł zostać ponownie odnowiony. , źródło: NKJP: Marta Kudelska: Hinduizm - jedność w różnorodności, 2006 Saakadze – siedemnastowieczny bohater narodowy Gruzji, który prowadził swoich rodaków do walki przeciwko Persom – był inkarnacją Stalina [...] , źródło: NKJP: Sebastian Chosiński: Kino totalitarne: Bóg Ojciec Stalin i Matka Boska Warwara, Esensja, 2009-08-21W ujęciu indywidualnym - ontogenetycznym - antropozoficzna [...] (wiedza o człowieku) widzi biografię człowieka jako strumień życia ciągnący się od jego inkarnacji (narodzin) po śmierć (ekskarnację) i dzieje jego bytowania w świecie eterycznym, astralnym i duchowym w przejściu do następnego wcielenia., źródło: NKJP: Jerzy Prokopiuk: Herezja znaczy wolność, 2008Ayodhya to jedno z siedmiu świętych miast hinduizmu.[...] Do prastarej literatury indyjskiej i mitologii weszło dlatego, że urodził się tam jakoby bóg Rama, słoneczna inkarnacja Wisznu. , źródło: NKJP: Krzysztof Mroziewicz: Bomby w Bombaju, Polityka, 2003-09-06Szukając sposobu na uwiarygodnienie swoich roszczeń do Tybetu i ujarzmienie jego mieszkańców, rząd ChRL postanowił ostatnio zająć się rozpoznawaniem inkarnacji zmarłych lamów. , źródło: NKJP: Adam Kozieł, Helsińska Fundacja Praw Człowieka: W rękach rzeźnika, Gazeta Wyborcza, 1995-11-10

Hasło do krzyżówki „w hinduizmie: zstąpienie bóstwa albo jego wcielenie w kształt doczesny” w leksykonie krzyżówkowym. W naszym leksykonie krzyżówkowym dla wyrażenia w hinduizmie: zstąpienie bóstwa albo jego wcielenie w kształt doczesny znajduje się tylko 1 opis do krzyżówek. Definicje te zostały podzielone na 1 grupę
{"type":"film","id":376048,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Inkarnacja-2010-376048/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Inkarnacja 2011-08-06 00:26:20 ocenił(a) ten film na: 8 tytuł filmu to schron a nie inkarnacja kto to tłumaczył... o_O kosior26 Inkarnacja lepiej brzmi i też nawiązuje do filmu, ciekawe kto by się wybrał na film pt. Schron... nie każdy tytuł trzeba tłumaczyć dosłownie. whiterussian jaki schron:/ raczej schronienie jak coś!!!!!:) monsiamihi ale nie do mnie i tak te uwagi, bo nie ja proponowałam taki tytuł :)Poza tym jeszcze nie widziałam tego filmu, więc nie wiem jaka tam może być różnica, czy to schron czy schronienie.... whiterussian schron czy schronienie tak samo się pisze tyle że w innym kontekście whiterussian dobrze wkleił link, ale co do tytułu inkarnacja można polemizować bo nie do końca się zgodzę bo inkarnacja to wędrowanie duszy miedzy życiem a śmiercią czyli wędrowanie po różnych ciałach ludzi zwierząt, ect. a w filmie jest coś innego. Polecam zatem obejrzenie filmu, a później zapraszam do debaty na temat tytułu :) whiterussian Właśnie, "schron" - niezbyt zachęca.... :/ :p kosior26 Ja też mam czasem wrażenie, że ludzie tłumaczący tytuły otwierają słownik i wybierają losowe słowa... Inkarnacja to całkiem chybiony tytuł, który nie ma nic wspólnego z tematem filmu. Chociaż ładnie brzmi martac2 nie ma nic wspólnego ? ""Inkarnacja, wcielenie, proces wcielenia bóstwa w osobę ludzką, znany z wielu religii, związany jest zwykle z misją zbawczą. Szczególnie znany z wisznuizmu, laminizmu, religiach głoszących eschatologiczną teorię reinkarnacji, jak w hinduizmie, buddyzmie, tantryzmie inkarnacja oznacza ||||każdorazowe stadium ziemskiej egzystencji duszy, kolejne ogniwo łańcucha wcieleń wiodących do jej wyzwolenia z więzów materii.|||| Życie w tych warunkach jest niczym więcej niż korowodem przeobrażeń." (żródło : ) czupurny Heh. Znowu SPOILEROk. A w filmie chodziło o to, że dusza faceta została wyrzucona z jego ciała i puszczona na wiatr, więc jego ciało "pożerało" dusze ludzi, którzy przestali wierzyć w Boga. Nawet jeśli jest tu jakieś powiązanie, to dalekie. martac2 Sorry za odkop, ale po prostu muszę:) Będzie lekki SPOILER, so be careful:)Niech będzie, że polski tytuł pasuje do treści w nim zawartych, ale psuje całą zabawę. Choć ja i tak wystawiłem temu filmowi notę 9/10. Pytanie tylko, czemu producenci potrafili nazwać film "Shelter", zamiast np. "Incarnation"? Da się? Skoro oni sami nie chcieli nazywać tego filmu tak, by od razu było wiadomo o co chodzi, to czemu polacy musieli to wszystko zepsuć?Jak pierwszy raz zabrałem się za ten film, to już po tytule wiedziałem, że mogę się spodziewać jakichś nawiązań. I choć film mnie co chwila zaskakiwał, to jednak mogło być lepiej. Teraz jestem świeżo po drugim seansie i specjalnie nie podawałem osobie mi towarzyszącej polskiego tytułu. Dopiero po zakończeniu filmu go podałem i towarzyszka ucieszyła się, że nie poznała go od Musiałem się wyżalić:)
W podobieństwo bowiem, wznoszącym się aż do obrazu, zawiera się cały szereg własności, jakie przysługują Bogu" . Wcielenie zatem według Grzegorza łączy się ściśle z dziełem stworzenia. Jak podkreśla A. Hamman, po stworzeniu bieg historii - według Grzegorza - jest ukierunkowany na przyjście Zbawiciela. Zapewne większość osób interesujących się tematem Trójcy zetknęła się z kwestią dotykającą pytania o wszechwiedzę Pana Jezusa. Chcąc zaprzeczyć ontycznej tożsamości Jezusa z Bogiem Jahwe, unitarianie podkreślają fakt przyjętego raczej powszechnie poglądu o wszechwiedzy Boga,1 konfrontując to między innymi ze stwierdzeniem Zbawiciela o nieznajomości daty swego przyjścia. W Biblii są wymienione dwa paralelne fragmenty dobitnie podkreślające ten właśnie 24:36 (BW)36. A o tym dniu i godzinie nikt nie wie; ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko sam 13:32 (BW)32. Ale o tym dniu i godzinie nikt nie wie: ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko te są tak mocne w swej wymowie, że niemal od początku stanowiły jeden z głównych argumentów osób wierzących w jednoosobowego Boga. Jeśli bowiem Bóg jest wszechwiedzący to te dwa wersety w sposób oczywisty rujnują nauczanie o tym, iż Boży Syn jest Bogiem JHWH. Nic dziwnego, że niemal od początku trynitarianie próbowali najróżniejszych sposobów, aby zaprzeczyć ich jasnej wymowie. Pierwszy z nich wiąże się z zakwestionowaniem prawdziwości części wersetu z Mt 24:36. Faktycznie, w niektórych przekładach (BG, BT, Wujek) fraza „ani Syn” (οὐδὲ ὁ υἱός, oude ho hyjos) nie występuje, głównie ze względu na jej brak w greckich manuskryptach rodziny bizantyjskiej. Jednakże biorąc pod uwagę najstarsze świadectwa samego tekstu (Kodeks Watykański – IV w., Kodeks Synaicki – IV w., Kodeks Bezy – V w.) oraz cytowania ojców Kościoła (Ireneusz, Orygenes, Hilary, Ambroży, Chryzostom) należy się bardziej przychylić do tezy o prawdziwości tegoż fragmentu. Choć wypowiedź Pana Jezusa była tak niewygodna dla niektórych chrześcijan, że skryba wykonujący pierwszą kopię Kodeksu Watykańskiego po prostu ją usunął,2 to jednak dzisiaj większość translatorów uznaje ją za autentyczną i umieszcza w przekładach na języki narodowe. Bruce Metzger, znany autorytet w sferze krytyki tekstu Nowego Testamentu przyznaje, że „… najlepsi reprezentanci aleksandryjskiej i zachodniej rodziny tekstów zawierają tę frazę”, dodając: „Pominięcie tych słów mające przyczynę w doktrynalnej trudności jaką powodują jest bardziej prawdopodobne niż ich dodanie z powodu przyswojenia tekstu z Marka 13:32”.3 Jednak nawet jeśli Mt 24:36 byłby krytycznie niepewny w swojej części, to pozostaje jeszcze równie mocne, równoległe świadectwo zapisane w ewangelii Marka 13:32, co do którego prawdziwości brak jest jakichkolwiek wątpliwości. Nie ma więc żadnych podstaw, co do tego, by kwestionować wiarygodność słów zamieszczonych w dwóch przytoczonych powyżej wersetach, a które przekazują nam następujące informacje:Ojciec i tylko Ojciec zna dzień i godzinę powtórnego przyjścia na świat Pana inny oprócz Ojca tej daty nie zna, co wyłącza z grona wiedzących wszystkie inne byty – w tym zarówno Syna jak i Ducha Świętego (zakładając, iż ten ostatni jest odrębną od Ojca, trzecią osobą Trójcy).Sam Syn jednoznaczne i bezpośrednio zaprzecza posiadaniu przez siebie wiedzy o dacie Paruzji („ani Syn”).Oczywistym jest, tak jak wspomniano wcześniej, że apologeci trynitarni usilnie próbowali zaprzeczyć jasnej wymowie wypowiedzi Pana Jezusa, choć te usiłowania nie były jednorodne. Jeden z uczonych rzymskokatolickich zauważa:„Niektórzy ojcowie Kościoła (Atanazy, Cyryl z Aleksandrii, …) przyznali, że Jezus nie znał ‘dnia’; inni powiedzieli, że Jezus go znał, ale wyznał, że go nie zna, bo nie należało do Jego misji objawienie go (Hieronim, Jan Chryzostom). Według Augustyna Jezus nie mógł czegoś nie wiedzieć, ponieważ ‘niewiedza’ jest konsekwencją grzechu i prowadzi do niego. Jeszcze inni ojcowie mówili, że Jezus jednocześnie wiedział i nie wiedział: znał w ‘wizji uszczęśliwiającej’, rozumianej jako zawierającej w sobie wszystko, ale nie wiedział w tym sensie, że to poznanie nie było przeniesiona na język dający się wyrazić, ponieważ nie było Jego zadaniem objawienie tego. Jezus miałby zatem szczerze wyznać własną niewiedzę. Odkładając takie subtelne konstrukcje, nie ma żadnego teologicznego powodu, by nie stwierdzić jasno, że Jezus nie wiedział”.4Widać dość wyraźnie, że na przestrzeni wieków różne osoby z chrześcijańskiej ortodoksji próbowały w niekoniecznie ten sam sposób odeprzeć powracający jak bumerang argument unitarian. Niektórzy twierdzili, iż na czas swego ludzkiego uniżenia nasz Zbawiciel pozbył się niektórych swych boskich atrybutów takich jak wszechwiedza czy też Jednak takie stanowisko pozostawało i pozostaje w wyraźniej mniejszości. Nie sposób bowiem wówczas obronić tezy, iż Pan Jezus będąc na ziemi był w pełni Bogiem, skoro przyznaje się, że brakowało Mu atrybutów ową pełnię bóstwa konstytuujących. Protestancki komentator biblijny, William MacDonald, przyznaje:„Są także szczerzy, choć mylący się w tym aspekcie wierzący, którzy uznają, że Jezus, gdy przyszedł na ziemię jako człowiek, wyzbył się atrybutów boskości. Żadna z tych interpretacji nie odzwierciedla prawdy, gdyż Jezus był zarówno Człowiekiem, jak i Bogiem. Posiadał wszystkie atrybuty Boga, jak i wszystkie atrybuty doskonałego człowieka. Prawdą także jest, że Jego boskość została spowita ciałem, ale niezależnie od tego, ciągle znajdowała się w Nim i nie było momentu, w którym się jej wyzbył”.6Podobnego zdania jest inny znany teolog protestancki Bruce Milne, profesor teologii biblijnej i historycznej Spurgeon’s College oraz wykładowca Uniwersytetu Londyńskiego. Poniżej jego słowa:„Teologicznie rzecz biorąc wydaje się, że kenoza podąża w niewłaściwym kierunku. Podstawowym jej założeniem jest – wyrażając to matematycznie – iż: wcielenie równa się odjęciu Boga, a biblijne równanie brzmi raczej: wcielenie równa się dodaniu Boga. Przez wcielenie Boże Słowo nie doznało uszczerbku na swej Boskości. Wcielenie dodało raczej do niej – jeżeli można tak mówić – ludzką naturę, tworząc jedność hipostatyczną ze Słowem. Co więcej, jeżeli wcielony Syn Boży pozbawiony byłby jakiegoś istotnego atrybutu Boskości, to natychmiast odbiłoby się to ujemnie na fundamentalnych kwestiach: objawieniu (jeżeli nie był w pełni Bogiem, nie mógł prawdziwie objawiać Boga), odkupieniu (jeżeli nie był prawdziwym Bogiem, nie mógł nas z Bogiem pojednać) i wstawiennictwie (jeżeli zjednoczenie z naturą ludzką z konieczności ujęło coś z Boskiej natury Jezusa, Pan wstępując do nieba nie mógłby orędować za nami, przez co Jego arcykapłańskie wstawiennictwo traciłoby z miejsca rację bytu)”7Zdarza się, że niektórzy nasi katoliccy adwersarze przedstawiają czasami odmienną linię argumentacji. Można się spotkać ze stwierdzeniem, iż są takie rzeczy, których jednak Bóg nie wie, a zatem nie jest niczym niezwykłym, iż tak jest w przypadku nieznajomości przez Jezusa dnia Jego powtórnego przyjścia. Jednak ponownie należy stwierdzić, że takie podejście jest sprzeczne z ich własnym nauczaniem (podzielanym zresztą przez większość świata protestanckiego) dotyczącym wszechwiedzy Boga. Przytaczany już wielokrotnie ks. Czesław Bartnik o boskiej wszechwiedzy pisze bowiem następująco:“Bóg jest wszystkowiedzący, posiada poznanie, wiedzę i mądrość w stopniu nieograniczonym i niezależnym od nikogo innego. Jest to samowiedza, wiedza czysta, bez jakiejkolwiek domieszki niewiedzy. Bóg nie potrzebuje badania, zastanawiania się, trudu dociekania, konstruowania poznania i wiedzy. Po prostu jest Uosobieniem Poznania, Wiedzy i poznaje samego siebie bez reszty, wszystkie rzeczy stworzone, istniejące, a nawet możliwe. Wie o nich wszystko, poznaje je do samej głębi, bezpośrednio i na wylot. Poznaje je w dwojaki sposób: określając ich istotę (essentia) w sobie samym i dając im istnienie realne. Według św. Augustyna w Bogu istnieją idee wszystkich rzeczy, możliwych i poznaje również wszystkie czyny istot rozumnych, także czyny wolne przyszłe (futura), czyny wolne faktyczne, czyny wolne, które mogą być (futuribilia), a wreszcie czyny czysto możliwościowe (pure possibilia), które mogłyby być, ale pozostaną na zawsze dalekie od zaistnienia. Bóg przenika bezpośrednio wiedzą widzenia (scientia visionis) całe zakresy, głębie i gamy możliwości.”8Jeśli zatem jesteś Czytelniku osobą, która zaprzecza Bożej wszechwiedzy i jednocześnie chce być wierna nauczaniu Kościoła rzymskiego, warto byś uświadomił sobie, iż Twoje przekonanie jest odmienne od oficjalnej wykładni Twojego się wszakże, że najczęściej spotykanym sposobem wyjaśniania tego problemu było i jest tradycyjne już zwracanie uwagi na to, iż Jezus miał naturę, zarówno boską, jak i ludzką i jako Bóg taką wiedzę posiadał, natomiast jako człowiek – już nie. Takie stanowisko ma jednak poważne wady. Po pierwsze, ponownie wymagałoby to przyjęcia teorii głoszącej pogląd, iż Jezus posiadał dwa ośrodki świadomości, dwie jaźnie: jedną boską, która dysponowała wiedzą o dacie Paruzji, drugą zaś – ludzką, która tejże wiedzy nie posiadała. W rzeczywistości doprowadza to nie tyle do nauczania, iż Pan Jezus miał dwie natury, lecz do twierdzenia o dwóch osobowościach, dwóch ośrodkach świadomości, dwóch odrębnych, nie przenikających się „ja”, z których jedno coś wie, a drugie z kolei – nie wie. Jest to także sprzeczne z samym tekstem cytowanych ewangelii jasno stwierdzającym nie tylko to, że o dacie Paruzji nie wie Syn, ale również – i może przede wszystkim – że wie o niej „tylko Ojciec” (a więc nie wie Syn, i to bez względu na to czy w naturze ludzkiej czy boskiej, ponieważ jedynym, który o tym wie jest Ojciec właśnie). Gdyby bowiem Pan Jezus nie wiedział o dniu swego powrotu jako człowiek ale wiedziałby jako Bóg, to mógłby (odkładając na chwilę na bok problem jednej, boskiej osoby i jaźni) powiedzieć zgodnie z faktami, że o owym dniu nie wie Syn-człowiek, jednak nie mógłby powiedzieć, że nie wie o nim „nikt, tylko Ojciec”, ponieważ oprócz Ojca wiedziałby o tym co najmniej jeszcze Jezus–Bóg. Widać więc jasno, że tłumaczenie oparte na dwoistości natur nie broni się zarówno na poziomie logiczności argumentacji jak i na poziomie samego tekstu. Co więcej, dla rzymskich katolików sprawa jest jeszcze bardziej skomplikowana ponieważ wydaje się, że taki sposób wyjaśniania jest sprzeczny z ich własną, oficjalną nauką. Papież Pius XII w encyklice Sempiternus Rex pisze bowiem:“Chociaż nic nie zabrania nam głębszego badania ludzkiej natury Chrystusa, nawet przy pomocy zasad i metod psychologicznych, to jednak w trudnych studiach tego rodzaju nie brak takich, którzy niesłusznie porzucają dawną naukę, ażeby tworzyć nowe teorie i nadużywają powagi i definicji Soboru Chalcedońskiego, by nimi podbudować swoje wymysły. Wynoszą oni stan natury ludzkiej Chrystusa do tego stopnia, że jest uważana jako podmiot pełnoprawny (sui iuris) i jakby nie istniała w osobie samego Słowa. Tymczasem Sobór Chalcedoński zgodnie z Soborem Efeskim wyraźnie naucza, że obie natury naszego Zbawiciela łączą się, by ‘tworzyć jedną osobę’, i nie pozwala przyjmować dwu jaźni w Chrystusie, jak gdyby przy Słowie był umieszczony jakiś ‘człowiek przyjęty’ cieszący się pełną autonomią.”9W podobnym duchu wypowiada się także papież Wigiliusz:“Jeśli ktoś twierdzi, że Jezus Chrystus nie znał przyszłych wydarzeń i dnia Sądu Ostatecznego, Ten, który jest jednym jedynym Jezusem Chrystusem, jednocześnie prawdziwym Synem Bożym i prawdziwym Synem Człowieczym i jeśli twierdzi, że (Jezus) mógł jedynie wiedzieć to, co Mu objawiło mieszkające w Nim Bóstwo, tak jak w innych (osobach ludzkich), niech będzie wyłączony.”10Poniżej jeszcze jeden cytat – tym razem są to słowa papieża Grzegorza Wielkiego, który polemizując z sektą agnoitów zaprzeczającą posiadaniu przez człowieka Jezusa pełnej wiedzy, odnosi się do przytaczanego przez nich tekstu z Mk 13:32:“O tym zaś, co jest napisane, że ‘dnia i godziny ani Syn nie zna, ani aniołowie’ całkiem dobrze sądzi Wasza Świątobliwość (…). Jak my mówimy o dniu wesołym nie dlatego, że sam dzień jest wesoły, lecz że nas czyni wesołymi, tak i Syn wszechmocny mówi, że nie zna dnia, co do którego sprawia, iż się go nie zna nie w tym znaczeniu, że go sam nie zna, lecz że go znać nie powiedziane jest, że tylko Ojciec wie, ponieważ współistotny Mu Syn z Jego natury, która przewyższa aniołów, ma to, iż wie, czego nie wiedzą aniołowie. Toteż i to może lepiej zrozumieć, że wcielony Jednorodzony, stawszy się dla nas człowiekiem doskonałym, znał oczywiście dzień i godzinę Sądu, ale znał to nie z natury więc w niej znał, znał dzięki niej, ponieważ Bóg, stawszy się człowiekiem, znał dzień i godzinę Sądu przez moc swego Bóstwa (…). Tak więc co do wiedzy, której nie miał z natury człowieczeństwa, czyniącego Go stworzeniem – jak i aniołowie – stwierdził, że jej nie ma, jak i aniołowie, będący stworzeniami. Dzień więc i godzinę Sądu zna Bóg i Człowiek, lecz dlatego, że Człowiek jest Bogiem.”11Stanowisko papieża Grzegorza wydaje się być więc takie, że Jezus jako jedna osoba, boska osoba, zna datę Paruzji, choć zna ją nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Tak właśnie komentuje tą wypowiedź cytowany już Francois Dreyfus:“Jezus nawet jako człowiek wiedział wszystko. (…) Jeśli Jezus dzięki wiedzy boskiej znał dzień sądu, to musiał o tym wiedzieć również dzięki swej wiedzy dla nas tekstem jest list papieża św. Grzegorza Wielkiego do patriarchy Aleksandrii na temat agnoetów (około 600 roku). Papież dokonuje bardzo głębokiego rozróżnienia, pozornie tylko – jak sam stwierdza – nieznacznego: Jezus znał dzień sądu w swej ludzkiej naturze, ale nie ze swej ludzkiej natury. Znaczy to, że owo poznanie dnia sądu nie jest owocem normalnej aktywności Jego ludzkiego umysłu. Jest to boskie poznanie Słowa, ale udzielone ludzkiemu rozumowi Jezusa.”12Ten sam autor konkluduje:“Orzeczenia Soboru Chalcedońskiego implikują, że ta wiedza boska Słowa jest w ten czy inny sposób udzielona wiedzy ludzkiej syna Maryi, aby mógł On z niej korzystać. I odtąd nie można było już mówić, że Jezus znał dzień sądu jako Bóg, a nie wiedział o nim jako człowiek, ponieważ jeśli Jezus z Nazaretu, syn Maryi, znał ten dzień jako Bóg, to z konieczności wiedział o nim za pośrednictwem ludzkiego rozumu. Tak więc również jako człowiek musiał o nim wiedzieć.”13Oczywiście takie stanowisko jest konsekwencją przyjęcia nauczania o jednej osobie w Chrystusie – boskiej. Stąd, całkiem słusznie, nie pozwala ono na rozdzielania Bożego Syna i, co za tym idzie, unika oskarżenia o istnienie dwóch jaźni, dwóch świadomości w obrębie jednej osoby. Nie sposób jednak nie zauważyć, iż chcąc uniknąć jednej pułapki i przyznając, że Pan Jezus jako jedna osoba – osoba boska – zna datę swej Paruzji, wpada nieuchronnie w pułapkę drugą. Przy takim bowiem poglądzie treść słów Jezusa mówiąca o tym, że nie zna “dnia ani godziny”, należałoby uznać za nieprawdę, ponieważ w rzeczywistości ów czas zna. Nic nie zmienia tutaj przypuszczenie, że zna tę datę, nie z racji swego człowieczeństwa, lecz z racji swego bóstwa. Dla trynitarian podmiotem wypowiedzi jest bowiem Pan Jezus jako osoba boska, jako „ja” będące osobą Bożego Syna i ten właśnie podmiot stwierdza jasno, że nie zna daty swej Paruzji. Mało tego, sam tekst przesyła nam inną jasną informację, która stawia pieczęć w prawidłowym zrozumieniu tej wypowiedzi: daty Paruzji nie tylko nie zna Syn, ale zna ją „tylko Ojciec”. Tak więc mamy dodatkowe bardzo silne potwierdzenie wykluczające Syna z grona osób wszechwiedzących i to Syna w boskiej naturze, a nie w ludzkiej, ponieważ Ojciec jest jedną i jedyną osobą posiadającą taką wiedzę. To z kolei nie pozwala nam uznać Syna za Boga Najwyższego, Boga JHWH, ponieważ wszechwiedza jest cechą konstytuującą tegoż Boga, a Syn jej nie celu osłabienia siły tekstu z Mk 13:32 niektórzy trynitarianie powołują się na inny fragment Pisma używający podobnych sformułowań, które znajdujemy w Mk 13:32. Brzmi on jak poniżej:Obj 19:12 (BW)12. Oczy zaś jego jak płomień ognia, a na głowie jego liczne diademy. Imię swoje miał wypisane, lecz nie znał go nikt, tylko on nich, skoro imienia Jezusa “nie zna nikt jak tylko On sam”, zatem nie zna go także Ojciec. Jeśli jednak pójdziemy tym tokiem rozumowania, wówczas łatwo dostrzeżemy, że wnioski z tego wypływające będą dość niezwykłe. Okaże się bowiem, że o imieniu Jezusa nie wie nie tylko Ojciec, ale także Duch Święty, o którym trynitarianie twierdzą (powołując się na 1Kor 2:10-12) , że wie wszystko. W takiej sytuacji nie można by mówić ani o wszechwiedzy Ojca, ani o wszechwiedzy Syna, ani o wszechwiedzy Ducha Świętego! Choćby już z tego faktu wynika, iż na ten tekst należy spojrzeć w odmienny sposób. Aby go w pełni zrozumieć, należy sięgnąć do fragmentu o podobnej wymowie, znajdującego się w tej samej księdze Objawienia:Obj 2:17 (BW)17. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów. Zwycięzcy dam nieco z manny ukrytej i kamyk dam mu biały, a na kamyku tym wypisane nowe imię, którego nikt nie zna, jak tylko ten, który je się wydawać, że z tego tekstu także można wyciągnąć wniosek, iż nawet Bóg nie zna imienia “zwycięzcy”. Jednak jest tak tylko pozornie. W samym tekście mamy informację, iż owi “zwycięzcy” to nowe imię otrzymują. Skoro „otrzymują”, to musi być ktoś, kto owo imię nadaje. A tym kimś jest zapewne Bóg bądź Jezus. Dodatkowo, w pierwszym wersecie księgi Objawienia mamy podaną następującą informację:Obj 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Zauważmy, to Bóg jest dawcą Objawienia przekazanego Chrystusowi! Skoro On je Jezusowi dał, logiczne jest zatem wnioskowanie, iż to właśnie On jest źródłem tegoż Objawienia i jako taki zna też wszystkie tajemnice w nim zawarte. Tak więc sam kontekst udowadnia nam to, iż słowo “nikt” z Obj. 19:12 należy rozumieć wąsko, nie w sposób dobrze, powie na to jakiś zwolennik nauki o Trójcy. Jednak skoro wy, unitarianie stosujecie taką interpretację w przypadku tekstu z Księgi Objawienia 19:12, to czy nie możecie tak samo postąpić w przypadku Mk 13:32? Czy nie można potraktować słowa “nikt” bardziej wąsko i na podstawie innych wypowiedzi Pisma przyjąć, że Pan Jezus zna jednak datę Paruzji? Niestety, nie. Jest oczywiście prawdą, że słowa „nikt” lub „wszyscy” można rozumieć w sposób absolutny bądź bardziej generalizujący. O wszystkim decyduje bowiem kontekst, zarówno ten bliższy, jak i dalszy. W przypadku omawianych przez nas tekstów widzimy co najmniej jedną zasadniczą różnicę. Oprócz tego, że Mk 13:32 naucza nas, iż „nikt nie zna” dnia Paruzji, to dodatkowo zawiera frazę, która określa konkretne grupy istot faktycznie takiej wiedzy nie posiadających. W tych grupach są aniołowie w niebie oraz Syn. Nie tylko znajdujemy tu stwierdzenia takie jak: “nie wie nikt”, które można rozumieć nie-absolutnie, oraz “wie tylko Ojciec”, które od biedy też można by zaliczyć do takiej kategorii. Występuje tam jednak zdecydowanie negatywne świadectwo o wiedzy Jezusa, oświadczające expressis verbum, iż Syn „nie wie”. W Obj 19:12 nie znajdziemy takiej informacji, która w tym przypadku musiałaby odnosić się do Ojca i brzmieć: „nie wie nikt, nawet Ojciec, tylko on sam”. Dopiero wówczas można by mówić o podobieństwie tych świadectw zanotowanych w Mt 24:36 oraz Mk 13:32 istnieją w Piśmie jeszcze inne wypowiedzi wskazujące na to, że w relacjach Ojciec – Syn, ten pierwszy pełni rolę źródła tejże wiedzy, drugi zaś odbiorcy. Poniżej kilka przykładów:J 8:28-29 (BW)28. Wtedy rzekł Jezus: Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja jestem i że nic nie czynię sam z siebie, lecz tak mówię, jak mnie mój Ojciec A Ten, który mnie posłał, jest ze mną; nie zostawił mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się jemu Jezus zatem nie tylko nie jest absolutnie suwerenny w swych czynach („nic nie czynię sam z siebie”), lecz dodatkowo zostaje nauczony (edidaksen) przez Ojca tych rzeczy, które ma głosić 5:20 (BW)20. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dość, że to Ojciec „ukazuje” Synowi swe czyny, to dodatkowo niektóre ze swych czynów dopiero ukaże w przyszłości. Świadczy to jednoznacznie o tym, że Ojciec wie o sprawach, o których Pan Jezus jeszcze nie 7:16 (BW)16. Na to odpowiedział im Jezus, mówiąc: Nauka moja nie jest moją, lecz tego, który mnie stwierdzenie… Oczywiście, gdyby Pan Jezus był wszechwiedzącym Bogiem, z pewnością głoszona przez Niego nauka byłaby jak najbardziej Jego. Nawet gdybyśmy podzielili Chrystusa na Boga i człowieka, i przypisali to stwierdzenie jedynie Jezusowi – człowiekowi, to i tak w tej sytuacji nauka, którą głosił byłaby Jego, ponieważ jako Bóg – Syn byłby źródłem wszelkiej nauki i wszelkiej 26:39 (BT V)39. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak kto wie wszystko, musi również wiedzieć, czy jest możliwa inna droga niż krzyż. Pan Jezus tego nie wiedział, w odróżnieniu od Ojca, do którego się modlił i którego wolę uznawał za nadrzędną w stosunku do 1:1 (BW)1. Objawienie Jezusa Chrystusa, które dał mu Bóg, aby ukazać sługom swoim to, co ma się stać wkrótce; to też wyjawił On za pośrednictwem zesłanego anioła swojego słudze swemu Janowi,Wypowiedź ta jest o tyle ciekawa, że ma miejsce już po zmartwychwstaniu. Jej wymowa jest oczywista – skoro Chrystus otrzymuje od Boga objawienie, zatem przed otrzymaniem tegoż nie miał świadomości co do wielu przyszłych wydarzeń opisanych w dalszych rozdziałach wynikające z cytowanych i omawianych tekstów zdają się być oczywiste – Pan Jezus nie jest wszechwiedzący. Ojciec jest odróżniony od Syna jako ktoś, kto posiada większą wiedzę, jako ktoś, kto jest dawcą i źródłem wszelkiej wiedzy i jako ktoś, kto naucza swego Syna. Biorąc pod uwagę to, iż Bóg jest z definicji istotą, która od nikogo nie musi się uczyć i nie otrzymuje od nikogo wiedzy, której by nie posiadała, Pan Jezus owym Bogiem być nie może. Jego wiedza bowiem ma swe źródło w Ojcu i podlega koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno stanowisko prezentowane przy omawianiu kwestii wszechwiedzy Ojca i braku takowej u Syna. Niektóre osoby prezentujące poglądy chrystologiczne bliższe nauczaniu Kościołów Wschodu niż Zachodu przyznają, że Syn nie tylko w swej ludzkiej, ale także boskiej naturze nie posiadał wiedzy w stopniu równym Ojcu. Stąd traktują fragmenty z Mateusza oraz Marka jako mówiące o Synu w całej swej pełni. Takie stanowisko unika co prawda problemów, przed którymi staje łacinnik, a które zostały omówione powyżej, jednak w tym przypadku pojawiają się innego rodzaju powody skłaniające nas do odrzucenia tego poglądu. Przede wszystkim jest on równoznaczny z pozbawieniem Syna atrybutu konstytuującego Boga – wszechwiedzy. Przyznając, że Bóg JHWH jest wszechwiedzący i jednocześnie utrzymując, iż Syn jako Bóg nie posiadał wszechwiedzy, tym samym wyklucza się Go z kategorii bytów, o których można powiedzieć, iż są Bogiem JHWH. Po drugie, chrześcijanie wschodni, podobnie jak zachodni, wierzą w perychorezę – wzajemną transparentność, współprzenikanie się trzech osób boskich. Ten pogląd nie pozwala na przyjęcie twierdzenia, że jest coś, o czym wie Ojciec, a nie wie Syn, ponieważ wszystko co posiada Ojciec jest „dostępne” dla Syna i na odwrót. Gdyby było to prawdą, wówczas cała wiedza dostępna Ojcu byłaby także dostępna Synowi. Albo więc wschodni trynitarianie musieliby odrzucić perychorezę albo też przyznać, że wiedza Ojca i Syna jest taka świetle powyższych faktów zasadne jest stwierdzenie, iż trynitarne stanowisko (bez względu na to czy wschodnie, czy zachodnie) wydaje się być bezradne i bezsilne w stosunku do argumentów prezentowanych przez unitarian zawartych w Mat. 24:36 oraz Mk. 13:32. Z kolei prostota, jasność i klarowność interpretacji unitariańskiej jest bardzo przekonująca – Ojciec faktycznie góruje nad Synem 1J 3:20 (BW).2 Ehrman, The Orthodox Corruption of Scripture, Zob. Metzger, A Textual Commentary on the Greek New Testament, Second Edition, str. 51, 52. W swym komentarzu Metzger stwierdza także, że struktura wypowiedzi sugeruje prawdziwość wariantu, w którym występują słowa oude J. Dupuis, Wprowadzenie do chrystologii, str. 156, Pogląd taki określa się w chrystologii mianem „kenozy”.6 W. MacDonald, Komentarz biblijny do Nowego Testamentu, str. 150, B. Milne, Poznaj prawdę. Kompendium teologii chrześcijańskiej, str. Bartnik, Dogmatyka Katolicka, T. 1, str. 131, S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. S. Głowa, I. Bieda (red.), Breviarium Fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, str. 236, F. Dreyfus, Czy Jezus wiedział, że jest Bogiem?, str. Tamże, str. 35. pRRMB. 348 307 148 410 498 439 34 107 356

wcielenie bóstwa w osobę ludzką